Historia dzieje się na naszych oczach. To banalne i dobrze znane nam wszystkim hasło idealnie wpasuje się w wydarzenia, których będziemy bacznymi obserwatorami przez najbliższe dni. Reprezentacja Polski debiutuje na Mistrzostwach Europy kobiet w Szwajcarii. Znów mamy możliwość zjednoczenia się jako kibice w wspólnym celu jakim jest wspieranie naszych pań…
Historia dzieje się na naszych oczach. To banalne i dobrze znane nam wszystkim hasło idealnie wpasuje się w wydarzenia, których będziemy bacznymi obserwatorami przez najbliższe dni. Reprezentacja Polski debiutuje na Mistrzostwach Europy kobiet w Szwajcarii. Znów mamy możliwość zjednoczenia się jako kibice w wspólnym celu jakim jest wspieranie naszych pań w wyjątkowych dla nich chwilach. Turniej rozpoczął się w środę, lecz dla nas wystartuje on w piątkowy wieczór. W Sankt Gallen o godzinie 21:00 w ruch pójdzie gwizdek, który zasygnalizuje rozpoczęcie rywalizacji pomiędzy Polską a Niemcami. Przyjrzyjmy się podopiecznym Niny Patalon. Czy mamy potencjał na bycie czarnym koniem EURO?
Znane z okładek
Reprezentacja Polski dla rywalek podczas tych mistrzostw to zespół nie do końca kojarzony. Nasza kadra oraz Finlandia to jedyne drużyny, które ostatnią edycję Ligi Narodów spędziły w dywizji B. Jak dobrze wiemy Nina Patalon wprowadziła nas o szczebel wyżej. Oznacza to, że nie jesteśmy jeszcze tak dobrze rozpracowani przez swoich rywali. Oczywiście, że mamy postacie znane z okładek. Ewa Pajor, a więc gwiazda Barcelony, która strzeliła ponad czterdzieści bramek w samej lidze. Bez wątpienia z taką osobowością możemy być spokojni, że zaangażowania i determinacji naszym paniom nie braknie. Kapitan naszej reprezentacji nie jest jedyną przedstawicielką Polski w kobiecym zespole FC Barcelony. Emilia Szymczak od dwóch sezonów broni barw „Dumy Katalonii”. Dziewiętnastoletnia piłkarka tym transferem spełniła swoje marzenia i rozwija swoje umiejętności na środku obrony.

Od nowego sezonu Natalia Padilla będzie walczyć o pierwszy skład Bayernu Monachium. Klub z Bawarii wypożyczył na poprzedni sezon naszą zawodniczkę do Sewilli. Teraz nadszedł czas, aby wrócić do Weroniki Zawistowskiej, która gra w stolicy Bawarii. Z Bundesligi aż siedem pań otrzymało powołanie na Mistrzostwa Europy. Pięć wybranek naszej trenerki opuściło kluby ligi francuskiej na czele z Pauliną Dudek. Nasza obrończyni ze swoim PSG osiągnęła wicemistrzostwo kraju oraz finał Pucharu Francji. Z rodzimych boisk cztery piłkarki pozostawiły swoje otoczenie na najważniejszy w życiu turniej. Nina Patalon wyselekcjonowała jeszcze Oliwię Woś i Wiktorię Zienewicz z FC Basel oraz Kingę Szemik z West Hamu United i Kaylę Adamek z Ottawy Rapid. Nasze panie są członkiniami zespołów z topowych rozgrywek w Europie. Mamy nadzieję, że przez najbliższe dni po znakomitych występach boiskowych ta reprezentacja Polski będzie jeszcze bardziej znana z okładek.
Kartka z kalendarza
Przed pierwszym meczem na Mistrzostwach Europy przypomnijmy sobie jak znaleźliśmy się w tym miejscu. W swojej grupie eliminacyjnej nie zdobyliśmy ani jednego punktu. Niemki, Islandki oraz Austriaczki łącznie wpakowały nam siedemnaście bramek w sześciu meczach. Po bolesnej lekcji futbolu przyszły baraże. Tam po nauczce eliminacyjnej najpierw pokonaliśmy w dwumeczu Rumunię, a w decydujących dwóch meczach wyszliśmy zwycięsko z drużyną Austrii. Natalia Padilla ustanowiła wynik meczu w Gdańsku. W Wiedniu w doliczonym czasie gry drugiej połowy Ewa Pajor przypieczętowała dla nas bilety do Szwajcarii. W grupie dwukrotnie zostaliśmy ograni 3:1 po to, żeby w najważniejszej chwili zagrać mecze z czystymi kontami. Wielkie brawa dla naszych dziewczyn za podniesienie swojego poziomu na tak krótkim odcinku czasu.
Awans na EURO to początek romantycznej historii reprezentacji Polski. Po dramacie w kwalifikacjach i dramatycznych barażach wróciliśmy do rywalizacji w Lidze Narodów. Znów stanęliśmy naprzeciw reprezentacji Rumunii, Irlandii Płn. oraz Bośni i Hercegowiny. W grupie pierwszej dywizji B nie przegraliśmy meczu, a tylko raz zremisowaliśmy na wyjeździe na Bałkanach. Ostatni raz piłkarki pod wodzą Niny Patalon schodziły z boiska pokonane 16.07.2024r. Od jedenastu spotkań jesteśmy niepokonani. Niech ta passa trwa jak najdłużej, a wyników 4:0 jak z Ukrainą w ostatnim teście przed Mistrzostwami Europy jak najwięcej.
Wczoraj odbyła się konferencja prasowa z udziałem selekcjonerki Niny Patalon.
📰 https://t.co/7v16GV86s7
🎥 https://t.co/oVGeANVrt9#weuro2025 #CzasNaNasząHistorię pic.twitter.com/tLWZPQdK9S— Łączy nas piłka kobieca (@laczynaskobieca) July 3, 2025
W paszczy lwa
Jako kopciuszek tegorocznych Mistrzostw Europy po losowaniu mogliśmy się tylko uśmiechnąć i pomyśleć, że zabawa dopiero przed nami. Dla „biało-czerwonych” starcia z Niemkami, Dunkami i Szwedkami w kilka dni brzmi jak przygoda życia. Jednak taka jest prawda. To jest rzeczywistość, którą same sobie zbudowały. Nikt za darmo nie podarował naszym zawodniczkom udziału w tej imprezie. Nasze przeciwniczki są drużynami grającymi regularnie w dywizji A Ligi Narodów. Kiedy spojrzymy na przeszłość ostatniego championatu zdamy sobie sprawę przed jakim wyzwaniem los postawił reprezentację Polski. Nasi zachodni sąsiedzi bronią tytułu wicemistrzyń Europy. Szwedki odpadły na etapie półfinału, a Dania nie przebrnęła fazy grupowej.
Historie starć z tymi reprezentacjami nie są naszym sprzymierzeńcem. Reprezentacja Niemiec ośmiokrotnie nie miała sobie równych na Starym Kontynencie. Dwukrotnie nasza kadra nie była w stanie ukąsić najbardziej utytułowanego zespołu w Europie. Ze Szwedkami także nie udało się nam ani razu zremisować, a jest to ekipa, która w swoim CV ma miano pierwszego Mistrza Europy kobiet z roku 1984. Po raz ostatni Szwecja i Polska zmierzyły się ze sobą dość dawno bo przed czteroma laty kiedy to w sparingu byliśmy gorsi 2:4. Dwie bramki Ewy Pajor to jedyne gole przeciwko temu rywalowi w całej historii. Najbliżej wygranej było z Danią. Poza blamażem 6:0 na wyjeździe w kwalifikacjach do EURO 2017 reprezentacja Polski odnotowała bezbramkowy remis w naszym kraju. Jak widzimy skala wyzwania dla nas to nie szczyty Alp lecz ośmiotysięczników.
Czarny koń?
Droga do wyjścia z grupy jest niesłychanie trudna lecz debiutujące zespoły potrafią zaskakiwać. Oby i taki los spotkał reprezentację Polski. To jest turniej i każdy ma takie same szanse. Polsce nie daje się praktycznie żadnych szans na końcowe zwycięstwo. Wola walki i duma z możliwości założenia koszulki z „orzełkiem na piersi” niech zmotywuje i natchnie do pokazania wszystkiego co potrafią nasze piłkarki. Minęło trochę czasu od ostatnich batalii z naszymi grupowymi rywalami. Nasza kobieca piłka zrobiła spory progres, który obyśmy ujrzeli podczas najbliższych spotkań. Dla nas kibiców niech to będzie czas kiedy znów się zjednoczymy w wspólnym celu. Niech nasze zawodniczki poczują moc płynącą z Polski, a rzesza gardeł ze szwajcarskich stadionów niech wybrzmi po całej Europie. Wtedy kto wie? Może scenariusz czarnego konia stanie się realny.
🔜 WEURO 2025!https://t.co/v9wdvUV3ni#CzasNaNasząHistorię #WEURO2025 pic.twitter.com/F5DTZGyFlz
— Łączy nas piłka kobieca (@laczynaskobieca) June 13, 2025