Reprezentacja Polski rozpoczyna EURO 2025.


Reprezentacja Polski startuje w historycznym dla nas turnieju Mistrzostw Europy kobiet. Czego możemy się spodziewać po naszych paniach? Łatwo nie będzie

3 lipca 2025 Reprezentacja Polski rozpoczyna EURO 2025.
kobiecapilka.pl/

Historia dzieje się na naszych oczach. To banalne i dobrze znane nam wszystkim hasło idealnie wpasuje się w wydarzenia, których będziemy bacznymi obserwatorami przez najbliższe dni. Reprezentacja Polski debiutuje na Mistrzostwach Europy kobiet w Szwajcarii. Znów mamy możliwość zjednoczenia się jako kibice w wspólnym celu jakim jest wspieranie naszych pań…


Udostępnij na Udostępnij na

Historia dzieje się na naszych oczach. To banalne i dobrze znane nam wszystkim hasło idealnie wpasuje się w wydarzenia, których będziemy bacznymi obserwatorami przez najbliższe dni. Reprezentacja Polski debiutuje na Mistrzostwach Europy kobiet w Szwajcarii. Znów mamy możliwość zjednoczenia się jako kibice w wspólnym celu jakim jest wspieranie naszych pań w wyjątkowych dla nich chwilach. Turniej rozpoczął się w środę, lecz dla nas wystartuje on w piątkowy wieczór. W Sankt Gallen o godzinie 21:00 w ruch pójdzie gwizdek, który zasygnalizuje rozpoczęcie rywalizacji pomiędzy Polską a Niemcami. Przyjrzyjmy się podopiecznym Niny Patalon. Czy mamy potencjał na bycie czarnym koniem EURO?

Znane z okładek

Reprezentacja Polski dla rywalek podczas tych mistrzostw to zespół nie do końca kojarzony. Nasza kadra oraz Finlandia to jedyne drużyny, które ostatnią edycję Ligi Narodów spędziły w dywizji B. Jak dobrze wiemy Nina Patalon wprowadziła nas o szczebel wyżej. Oznacza to, że nie jesteśmy jeszcze tak dobrze rozpracowani przez swoich rywali. Oczywiście, że mamy postacie znane z okładek. Ewa Pajor, a więc gwiazda Barcelony, która strzeliła ponad czterdzieści bramek w samej lidze. Bez wątpienia z taką osobowością możemy być spokojni, że zaangażowania i determinacji naszym paniom nie braknie. Kapitan naszej reprezentacji nie jest jedyną przedstawicielką Polski w kobiecym zespole FC Barcelony. Emilia Szymczak od dwóch sezonów broni barw „Dumy Katalonii”. Dziewiętnastoletnia piłkarka tym transferem spełniła swoje marzenia i rozwija swoje umiejętności na środku obrony.

reprezentacja Polski
Wojciech Szubartowski / PressFocus

Od nowego sezonu Natalia Padilla będzie walczyć o pierwszy skład Bayernu Monachium. Klub z Bawarii wypożyczył na poprzedni sezon naszą zawodniczkę do Sewilli. Teraz nadszedł czas, aby wrócić do Weroniki Zawistowskiej, która gra w stolicy Bawarii. Z Bundesligi aż siedem pań otrzymało powołanie na Mistrzostwa Europy. Pięć wybranek naszej trenerki opuściło kluby ligi francuskiej na czele z Pauliną Dudek. Nasza obrończyni ze swoim PSG osiągnęła wicemistrzostwo kraju oraz finał Pucharu Francji. Z rodzimych boisk cztery piłkarki pozostawiły swoje otoczenie na najważniejszy w życiu turniej. Nina Patalon wyselekcjonowała jeszcze Oliwię Woś i Wiktorię Zienewicz z FC Basel oraz Kingę Szemik z West Hamu United i Kaylę Adamek z Ottawy Rapid. Nasze panie są członkiniami zespołów z topowych rozgrywek w Europie. Mamy nadzieję, że przez najbliższe dni po znakomitych występach boiskowych ta reprezentacja Polski będzie jeszcze bardziej znana z okładek.

Kartka z kalendarza

Przed pierwszym meczem na Mistrzostwach Europy przypomnijmy sobie jak znaleźliśmy się w tym miejscu. W swojej grupie eliminacyjnej nie zdobyliśmy ani jednego punktu. Niemki, Islandki oraz Austriaczki łącznie wpakowały nam siedemnaście bramek w sześciu meczach. Po bolesnej lekcji futbolu przyszły baraże. Tam po nauczce eliminacyjnej najpierw pokonaliśmy w dwumeczu Rumunię, a w decydujących dwóch meczach wyszliśmy zwycięsko z drużyną Austrii. Natalia Padilla ustanowiła wynik meczu w Gdańsku. W Wiedniu w doliczonym czasie gry drugiej połowy Ewa Pajor przypieczętowała dla nas bilety do Szwajcarii. W grupie dwukrotnie zostaliśmy ograni 3:1 po to, żeby w najważniejszej chwili zagrać  mecze z czystymi kontami. Wielkie brawa dla naszych dziewczyn za podniesienie swojego poziomu na tak krótkim odcinku czasu.

Awans na EURO to początek romantycznej historii reprezentacji Polski. Po dramacie w kwalifikacjach i dramatycznych barażach wróciliśmy do rywalizacji w Lidze Narodów. Znów stanęliśmy naprzeciw reprezentacji Rumunii, Irlandii Płn. oraz Bośni i Hercegowiny. W grupie pierwszej dywizji B nie przegraliśmy meczu, a tylko raz zremisowaliśmy na wyjeździe na Bałkanach. Ostatni raz piłkarki pod wodzą Niny Patalon schodziły z boiska pokonane 16.07.2024r. Od jedenastu spotkań jesteśmy niepokonani. Niech ta passa trwa jak najdłużej, a wyników 4:0 jak z Ukrainą w ostatnim teście przed Mistrzostwami Europy jak najwięcej.

W paszczy lwa

Jako kopciuszek tegorocznych Mistrzostw Europy po losowaniu mogliśmy się tylko uśmiechnąć i pomyśleć, że zabawa dopiero przed nami. Dla „biało-czerwonych” starcia z Niemkami, Dunkami i Szwedkami w kilka dni brzmi jak przygoda życia. Jednak taka jest prawda. To jest rzeczywistość, którą same sobie zbudowały. Nikt za darmo nie podarował naszym zawodniczkom udziału w tej imprezie. Nasze przeciwniczki są drużynami grającymi regularnie w dywizji A Ligi Narodów. Kiedy spojrzymy na przeszłość ostatniego championatu zdamy sobie sprawę przed jakim wyzwaniem los postawił reprezentację Polski. Nasi zachodni sąsiedzi bronią tytułu wicemistrzyń Europy. Szwedki odpadły na etapie półfinału, a Dania nie przebrnęła fazy grupowej.

Historie starć z tymi reprezentacjami nie są naszym sprzymierzeńcem. Reprezentacja Niemiec ośmiokrotnie nie miała sobie równych na Starym Kontynencie. Dwukrotnie nasza kadra nie była w stanie ukąsić najbardziej utytułowanego zespołu w Europie. Ze Szwedkami także nie udało się nam ani razu zremisować, a jest to ekipa, która w swoim CV ma miano pierwszego Mistrza Europy kobiet z roku 1984. Po raz ostatni Szwecja i Polska zmierzyły się ze sobą dość dawno bo przed czteroma laty kiedy to w sparingu byliśmy gorsi 2:4. Dwie bramki Ewy Pajor to jedyne gole przeciwko temu rywalowi w całej historii. Najbliżej wygranej było z Danią. Poza blamażem 6:0 na wyjeździe w kwalifikacjach do EURO 2017 reprezentacja Polski odnotowała bezbramkowy remis w naszym kraju. Jak widzimy skala wyzwania dla nas to nie szczyty Alp lecz ośmiotysięczników.

Czarny koń?

Droga do wyjścia z grupy jest niesłychanie trudna lecz debiutujące zespoły potrafią zaskakiwać. Oby i taki los spotkał reprezentację Polski. To jest turniej i każdy ma takie same szanse. Polsce nie daje się praktycznie żadnych szans na końcowe zwycięstwo. Wola walki i duma z możliwości założenia koszulki z „orzełkiem na piersi” niech zmotywuje i natchnie do pokazania wszystkiego co potrafią nasze piłkarki. Minęło trochę czasu od ostatnich batalii z naszymi grupowymi rywalami. Nasza kobieca piłka zrobiła spory progres, który obyśmy ujrzeli podczas najbliższych spotkań. Dla nas kibiców niech to będzie czas kiedy znów się zjednoczymy w wspólnym celu. Niech nasze zawodniczki poczują moc płynącą z Polski, a rzesza gardeł ze szwajcarskich stadionów niech wybrzmi po całej Europie. Wtedy kto wie? Może scenariusz czarnego konia stanie się realny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze